Wielojęzyczność to paszport mentalny
Pierre. Poliglota, tłumacz języka polskiego i miłośnik fantastyki. Urodził się w Belgii, ma polskie korzenie. Mówi o sobie, że czuje się Europejczykiem. Otwarty na różne kultury. Uważa, że nikt nie ma tylko jednej tożsamości, potrzebna jest jedynie chęć aby ją w sobie odkryć. W Sollares prowadzi kursy języka francuskiego.
Z Pierrem rozmawia Olga Białokozowicz
Olga Białokozowicz: Pierre czy Piotrek? Jak do Ciebie się zwracać?
Pierre: Pierre
O.B: Co robisz w Polsce?
Pierre: W Polsce żyję już kilka lat. Najpierw mieszkałem w Warszawie, do której przyjechałem z Belgii po studiach. Byłem ciekawy jak wygląda życie w stolicy Polski. Potem przeprowadziłem się do Katowic ze względu na studia doktoranckie. Temat mojej pracy doktorskiej to fantastyka polskiego pisarza Stefana Grabińskiego. Jako tłumacz literatury, przetłumaczyłem już dwie jego nowele na język francuski. Zainteresowanie było na początku prywatne stało się z czasem także profesjonalne. Poza fantastyką, interesuję się m.in. językami, malarstwem, kinem i muzyką.
O.B: Co masz w sobie z Belga?
Pierre: Otwartość na różnorodność i inne kultury. Niemniej jednak czuję się Europejczykiem. W przypadku migracji nauczenie się nowego języka nie stanowiłoby problemu i jest dla mnie czymś zupełnie naturalnym.
O.B: Wielojęzyczność jest atutem?
Pierre: Wielojęzyczność zawsze jest atutem. To swego rodzaju paszport mentalny, który umożliwia przemieszczenie się w różnych, inaczej nie dostępnych sferach. Jeśli się żyje np. w Belgii, gdzie są trzy języki urzędowe, to znajomość języków obcych poszerza perspektywy. Ale sytuacja językowa w Belgii to temat rzeka.
O:B: opowiedz o tym
Pierre: Po pierwsze w Belgii język zależy od regionu, bo tak właściwie to mamy trzy języki urzędowe. Zaraz to wyjaśnię. Jest część niderlandzko języczna (Flandria) i francuskojęzyczna (Walonia) ale jest też mniejsza część Walonii, w której mówi się po niemiecku. Jeszcze inaczej wygląda sytuacja w Brukseli, która jako jedyna jest oficjalnie dwujęzyczna, co wiąże się z tym, że administracyjnie funkcjonuje w dwóch. W praktyce to oznacza, że masz prawo domagać się wystawienia dokumentów w jednym lub drugim języku. Sytuacja językowa w Belgii jest czasami trochę absurdalna. Podam przykład. Jedziesz pociągiem z Brukseli do Antwerpii, która leży już w części flamandzkiej. Do momentu jak jedziesz przez terytorium Brukseli komunikaty o stacjach masz i po francusku i po niderlandzku. Jak tylko przekroczysz granice terytorialną to nagle puf… francuski znika jak by w ogóle nie istniał. A to nadal jest ten sam kraj. Jeśli np. jesteś turystą to, że tak powiem może pojawić się problem !
Ta wielokulturowość jest wynikiem swego rodzaju „przymusu”. W szkołach jest obowiązek nauki niderlandzkiego czego ja na przykład nie wspominam zbyt dobrze. Z kolei obcowanie z inną kulturą w takim mieście jak Bruksela jest czymś naturalnym.
Ja dodatkowo mam w sobie polskie korzenie. Nie jest więc tak, że mam jedną tożsamość. Właściwie to uważam, że nikt nie ma tylko jednej tożsamości. Potrzebna jest jedynie chęć aby różnorodność w sobie odkryć.
O:B: A czy te różnice kulturowe widać też w ludziach?
Pierre: Zdecydowanie i znowu wracamy do paradoksu. Trochę upraszczając, Belgia ma w sobie dwie główne mentalności. Przybliżoną do francuskiej (bardziej beztroską i romantyczną) i flamandzką, która jest bardziej sztywna i uporządkowana. Kiedy ścierają się takie dwa przeciwieństwa to nie ma możliwości, żeby nie było zgrzytu i to widać zarówno w polityce jak i na co dzień.
Często się zdarza, że Belgowie mówią do siebie po angielsku. Ja np. średnio mówię po niderlandzku bo uczyłem się go w szkole ale w praktyce tego języka prawie nigdy nie używałem.
O:B: W czym tkwi magia francuskiego?
Pierre: Język francuski ma taki je ne sais quoi. Myślę, że dla wielu ludzi wiąże się on z elegancją („elegancja Francja”) i wyrafinowaniem. Każdy znajduje w języku francuskim to czego szuka. Wiele osób ma romantyczne podejście do francuskiego jako języka miłości. Ja patrzę z trochę innej perspektywy, bo nie przez nie przez pryzmat Francji lecz Belgii. Taka ciekawostka. Francuski kiedyś był uznawany za język elit w Belgii, więc jeśli ktoś aspirował do czegoś więcej musiał nauczyć się francuskiego. Niderlandzki był bardziej językiem chłopów. W Belgii tak częsty jest mariaż francuskich imion i flamandzkich nazwisk.
O.B: Ile znasz języków?
Pierre: Satysfakcjonująco dobrze mówię w 4 językach. Dla mnie nowy język to zapoznanie się nie tylko z innym systemem lingwistycznym, ale także z odmienną kulturą. W procesie tym fascynuje mnie to, że każdy język jest unikalny i wiąże się z innym światopoglądem. Ale to nie oznacza, że język jest nam obcy. W pewnym sensie nauczenie się języka to proces oswajania języka, który tak naprawdę nigdy nie był „obcy”, bo jeśli by taki był, to coś by nas do niego nie ciągnęło.
O.B: Jakie są mity dotyczące nauki języka francuskiego?
Pierre: Jest ich wiele, ale głównie spotykam się z opinią, że jest trudny z powodu „nielogicznej” pisowni i wymowy. Co ciekawe, w języku angielskim są podobne „problemy”, ale mało kto narzeka.
O.B: Czym różni się belgijski -francuski od francuskiego z Francji?
Pierre: Głównie akcentami. Tak naprawdę w Belgii jak we Francji są różne akcenty zależnie od regionów. Są również różnice w słownictwie.
O.B: Jak motywujesz swoich studentów do nauki francuskiego?
Pierre: Jak magik trzymam swoje triki w tajemnicy 🙂
O.B: W czym tkwi sekret belgijskiej czekolady frytek i gofrów, że podbiły serca tysięcy ludzi?
Pierre: Nie wiem w czym dokładnie tkwi sekret belgijskiej czekolady i gofrów, ale sekret tradycyjnych belgijskich frytek to… łój z wołowiny! Myślę, że kuchnia belgijska to w dużej mierze jedzenie na pocieszenie, czyli sporo tłuszczu i cukru. Stąd taki sukces.
O.B: Wiem że lubisz też angielski. Wspomniałeś nawet, że wydaje Ci się bardziej romantyczny od francuskiego. Studiowałeś filologię germańską, mówisz po polsku, francusku i trochę po niderlandzku, więc jeśli miałbyś wybrać Warszawę, Berlin, Paryż czy Londyn to co byś wybrał i dlaczego?
Pierre: Trudne pytanie. Każde z tych miast ma coś w sobie, ale chyba Londyn, bo jest tam największa możliwość że na jednej ulicy spotkasz przeróżnych ludzi ze wszystkich zakątków świata.
PIERRE ULUBIONE
Polskie słowo – Tęsknota
Francuskie słowo Déjà-vu
Słodkie czy słone – Zależy od kontekstu, jak mówią czasami niektórzy tłumacze
Kawa czy herbata – Herbata
Morze czy góry – Góry
Miejsce w Belgii warte zobaczenia – Bruksela.
Pierre prowadzi kursy francuskiego on-line. Wszystkie poziomy: zarówno zajęcia dla osób początkujących jak i grupy zaawansowane.
Zapisy na kursy francuskiego odbywają się przez cały rok.
Grupy języka francuskiego są kameralne, tylko 4-osobowe. Nowe grupy startują już w styczniu!
Zobacz aktualny GRAFIK KURSÓW
Jak się zapisać na kurs?
- Napisz lub zadzwoń do nas, zaproponujemy grupę lub dobierzemy termin zajęć indywidualnych
- Uczyłaś się wcześniej francuskiego wypełnij test który określi twój poziom. Po rozwiązaniu testu skontaktujemy się z Tobą i zaproponujemy grupę !
- Zapisy: https://sollares.pl/