Tajemnica podwodnego miasta !

Młoda kobieta, po latach nieobecności, wraca do rodzinnego miasteczka z córką Darią i synem Mauro. Na miejscu orientuje się, że ich rodzina cieszy się złą sławą wśród lokalnej społeczności, gdyż odpowiada za zatopienie górskiej wioski, której jedyną pozostałością jest wyłaniająca się z tafli jeziora stara, gotycka wieża kościelna. Okazuje się, że z budowlą wiążą się mroczne legendy, z którymi rodzeństwo zmuszone jest się zmierzyć po tajemnicznym zniknięciu matki.

Brzmi jak scenariusz horroru? Rzeczywiście, mowa o serialu „Curon”, który możemy zobaczyć na (również polskim) Netflixie od początku czerwca tego roku. Włoska produkcja może spodobać się fanom takich serii jak „Dark”, czy „Stranger Things”, albo po prostu posłużyć jako ćwiczenie wszystkim tym, którzy uczą się języka włoskiego. Thriller ten, choć intrygujący i trzymający w napięciu, nie jest wolny od wad produkcyjnych, co wielokrotnie zaznaczane jest w recenzjach na najpopularniejszych portalach filmowych. Warto mu się jednak przyjrzeć choćby z jednego powodu: za inspirację dla produkcji posłużyła prawdziwa historia włoskiej miejscowości Curon Venosta położonej w regionie Trydent-Górna Adyga, w prowincji Bolzano.

Od około połowy ubiegłego wieku Curon rzeczywiście znajduje się ponad dwadzieścia metrów pod powierzchnią wody. Wtedy to firma energetyczna Montecatini zaprojektowała ogromny przekop łączący dwa naturalne jeziora: Reschensee (Lago di Resia) oraz Mittersee (Lago di Mezzo), tworząc sztuczne jezioro zasilające miejscową elektrownię. Mieszkańcy Curon oraz pobliskiej miejscowości Resia zostali tym samym zmuszeni do przesiedlenia się kilka kilometrów dalej i rozpoczęcia nowego życia. Zanim jednak do tego doszło, nikt nie zaprotestował ze względu na to, że ogłoszenie projektu zostało napisane w języku włoskim, którym w owym czasie nikt w miejscowości się nie posługiwał (do dziś ponad 97% mieszkańców jest niemieckojęzyczna). Kiedy zorientowano się, co się dzieje, było jednak za późno. Nie pomogły nawet delegacje, które udały się do samego Watykanu prosząc papieża o interwencję i wsparcie.

Powoli Curon znikał zatem pod taflą sztucznego jeziora: zalano ulice oraz zrównano z ziemią budynki, łącznie z kościołem św. Katarzyny pochodzącym z połowy czternastego wieku, który zdobi zachowana w całości charakterystyczna wieża, majestatycznie wychodząca z wody. Z biegiem lat, miejsce owiały różnego rodzaju legendy, z których jedna mówi, że od czasu do czasu, kiedy wieje mocny wiatr, usłyszeć można dzwony bijące z wieży kościoła (w rzeczywistości zostały one usunięte wiele lat temu). Ten właśnie charakterystyczny dźwięk słyszą również bohaterowie serialu Netflixa, wiedząc, że wiąże się z nim potężna klątwa. Jaka? Najlepiej odkryć to przed telewizorem lub (tylko dla odważnych) udając się na miejsce produkcji. Znajdujący się na pograniczu Austrii i Szwajcarii Curon cieszy się bowiem uznaniem turystów: miejsce, które w filmie prezentuje się jako mroczne i tajemnicze, w rzeczywistości przypomina niemal bajkową krainę, którą zwiedzić można nawet z przewodnikiem. Gdy jednak zajdzie słońce, być może odwiedzający, którzy spędzają tam noc, nie przyznając tego nikomu, wsłuchują się w odgłosy niesione przez wiatr.

Autorka: Anna Brysiak
Fot: Źródło: http://www.info-turismo.it/lago-di-resia-val-venosta/