El Greco a właściwie Domenikos Theotokopulos urodził się na Krecie, malarstwo studiował we Włoszech a tworzył w Hiszpanii. Nazywano go Grekiem. Był innowatorem swoich czasów, prorokiem ekspresjonizmu.
Nikt w tamtych czasach nie malował tak jak on. Nie uznawał kanonów malarskich. Jego postaci są wydłużone, często zdeformowane, pozostające w ruchu. Kompozycje mają kierunek pionowy, „uciekają z ram obrazu”, opowiadają o człowieku, jego tajemnicy i stanie ducha. W niezwykły sposób oddawał wizje religijne. I ta unikatowa kolorystyka: łączenie czerwieni, zimnych zieleni, fioletów, wprowadzenie kontrastowych plam, światło „chodzące” po całej postaci.
Jego dzieła ponownie odkryto i doceniono dopiero w XX w. Trzeba było 400 lat, by te niegdyś „karykaturalne” obrazy chowane w magazynach zawieszano na honorowych miejscach. Okrzyknięto El Greca, obok Picassa i Velasqueza, symbolem hiszpańskiej duszy i sztuki.
Jak do Polski trafiło jedno z dzieł tego mistrza?
Są różne hipotezy jak do Polski dotarło dzieło El Greco „Ekstaza Świętego Franciszka”. Jedna z nich jest taka, że przywiózł obraz ze sobą żołnierz wojsk napoleońskich. Inną że obraz mógł należeć do którejś z magnackich kolekcji sztuki – Ossolińskich, Radziwiłłów, Krasińskich i na parafii został schowany przed wojenną zawieruchą. Kolejną że przyjechał z Hiszpanii razem z hrabią Wincentym Krasińskim, wracającym z bitwy pod Somosierrą. To bardzo barwne opowieści ale najbardziej prawdopodobna wersja to ta, że obraz trafił do Polski drogą antykwaryczną.
I tak W 1927 roku dzieło „Ekstaza Świętego Franciszka” trafiło do warszawskiego antykwariatu na Brackiej. Obraz został zakupiony jako imieninowy podarunek dla proboszcza w Parysowie (koło Garwolina) Franciszka Dąbrowskiego. Potem wraz z awansem proboszcza trafił na plebanię w Kosowie Lackim i przez kolejne niemal cztery dekady po prostu sobie tam wisiał. Był moment że obraz znajdował się w dzwonnicy kościoła i czekał na spalenie wraz z innymi niepotrzebnymi rzeczami. Ale kto miałby odwagę spalić Świętego Franciszka? Obraz ponownie oprawiono i powieszono w pokoju proboszcza.
Nikt nie miał nawet pojęcia, że modli się mając koło siebie dzieło jednego z największych malarzy w historii sztuki.
Wielkie odkrycie dzieła mistrza z Toledo
W 1964 roku do tej małej miejscowości przyjechały dwie badaczki z Polskiej Akademii Nauk, Izabella Galicka i Hanna Sygietyńska. Prowadziły prace inwentaryzacyjne na tym terenie. To właśnie one rozpoznały pędzel mistrza z Toledo. Odkrycie zostało potwierdzone podczas konserwacji przeprowadzonej w latach 70. ubiegłego wieku.
Oto jak dzieło opisały badaczki w Biuletynie Historii Sztuki nr 3/4 z 1966 r. 2 lata po wielkim odkryciu:
„Tajemnicze światło oblewające postać wydobywa ją z tła, którym jest niebo ze skłębionymi chmurami. Światło to koncentruje się na twarzy, kapturze, rękawie habitu i dłoniach, odbija się od wygładzonej powierzchni kości czaszki i rozjaśnia chmurne tło. Głowa człowieka o ascetycznym wyrazie: pociągła, o wyostrzonych rysach, z wystającymi kośćmi policzkowymi, zapadłymi skroniami, podkreślonymi cieniem wychudzonymi policzkami, o długim nosie z garbkiem, wydatnymi ustami okolonymi zarostem – wąsami i krótką brodą. Ciemne krótkie włosy nisko zarastają czoło, nade wszystko jednak głęboko osadzone pod łukami brwiowymi oczy, skierowane ku górze, nadają twarzy ekstatyczny wyraz całkowitego zapamiętania się i pełnej napięcia, nieomal bolesnej pokory.”
Co ciekawe pierwszą wzmiankę o cennym odkryciu w Kosowie Lackim opublikowano 1 kwietnia 1965 roku i została ona potraktowana jako primaaprilisowy żart. To było zbyt nieprawdopodobne aby było prawdziwe.
„Ekstazę świętego Franciszka”, można obejrzeć w Muzeum Diecezjalnym w Siedlcach. Byłam i podziwiałam 🙂
Źródło:
https://mnk.pl/wystawy/el-greco-ekstaza-sw-franciszka
https://histmag.org/El-Greco-symbol-hiszpanskiego-malarstwa-18521/